Czerwiec w Lublinie… perfekcyjny czas i miejsce na spotkanie i trzecie z kolei otwieranie miasta na sztukę, otwieranie się artystów na miasto, a wreszcie nasze prywatne, indywidualne otwieranie umysłów na idee zawarte w artystycznych projektach… a wszystko to w przeddzień rozstrzygnięcia konkursu na Europejską Stolicę Kultury.
Trzy lata temu autor projektu „Open City”, Waldemar Tatarczuk, określił ramy festiwalu, wiążąc je z jednej strony ze strategią wojenną otwartego miasta, a z drugiej nawiązując do Formy Otwartej Oskara Hansena. Tegoroczny festiwal nie odbiega od tych założeń.
Miasto to przede wszystkim architektura. Poświęcamy jej dużo uwagi, „budując” Dom Elvisa czy Miejsce, ale też komentując istniejącą architekturę, wchodząc z nią w reakcje, uzupełniając, dekorując, interpretując czy wreszcie zdobywając ją w performatywnym geście .
Miasto to przede wszystkim ludzie, próbujemy więc stworzyć płaszczyznę dla spotkania z mieszkańcami Lublina. Miejsca, które ich zatrzymają, oderwą od codziennych czynności, zachęcą do wspólnej zabawy. Bo nie sposób nie dać się uwieść temu początkowi lata w pięknym mieście i nie oddać się przyjemnościom po prostu: przyjemności słuchania muzyki, wspólnego oglądania filmów w podwórzu starej kamiennicy, wspólnych zabaw i gier, strzelaniu z procy i rzutów do celu.
Czasami te dwie proste przecinają się i wtedy słuchamy muzyki w Domu Elvisa lub przeciskamy się przez architektoniczną formę Miejsca
Zawsze poruszamy się na wspólnej płaszczyźnie, jaką jest sztuka.
Monika Szewczyk