Wystawa Crimestory jest propozycją przemyślenia pozycji, jaką w społeczeństwie zajmuje artysta, oraz miejsca, jakie sztuka zajmuje w życiu społecznym. Jest próbą rewizji współczesnych wyobrażeń na temat relacji sztuki i jej publiczności. Jest próbą nadszarpnięcia nici porozumienia między artystą i widzem – nici, która jest zresztą bardziej wątła niż mogłoby się wydawać.
Jako odbiorcy sztuki, chcielibyśmy ją poznawać, zbliżać się do niej, zaprzyjaźniać z nią. Współcześni artyści zdają się wychodzić naprzeciw tym oczekiwaniom, również wykonując krok w stronę publiczności.
Tendencję do popychania artystów w objęcia publiczności wzmacnia logika życia instytucjonalnego. Współczesna sztuka jest dziedziną skrajnie zinstytucjonalizowaną. Publiczność ma okazję do kontaktu z twórczością artystów niemal wyłącznie za pośrednictwem galerii, muzeów, centrów sztuki. Te zaś, podążając za naturalnym instytucjonalnym instynktem, starają się sztukę upowszechniać, tłumaczyć, wyjaśniać istniejące wokół niej nieporozumienia. Wiele z tych instytucji finansowanych jest z podatków publiczności. Ta zaś płacąc, wymaga i, co jak najbardziej zrozumiałe, rości sobie prawo do zadowolenia.
Wystawa Crimestory jest sugestią, że czasem warto z tych roszczeń zrezygnować. Czasem nawet roszczenia te są wręcz niemożliwe do wyegzekwowania. Wystawa oparta jest na tezie, że ze sztuką nie da się do końca zaprzyjaźnić. Nie da się jej zupełnie oswoić. I zdarza się, że to, co w sztuce najważniejsze, kryje się nie w obszarze uzgodnień między artystą i odbiorcą, lecz w przestrzeni nie-porozumienia, obcości i konfliktu.
Osią wystawy jest więc konflikt, który tli się za fasadą przyjacielskich gestów. To konflikt między artystą a publicznością, między jednostką i zbiorowością, między wolnością twórczą i normą społeczną, konflikt między ugruntowanymi przekonaniami i wyobrażaniami, a dziełem, które owe wyobrażania podważa, krytykuje i burzy. To także konflikt między hermetycznymi językami sztuki a językiem potocznym.
Materią wystawy Crimestory są prace, które na różnych polach mogą inicjować spór między sztuką i jej odbiorcami. Prace, które bronią się przed akceptacją. Niektóre z nich ostentacyjnie ustanawiają niepodległość artysty jako twórczej jednostki w zbiorowości. Niektóre przeciwstawiają wizji artysty służącego wspólnocie inną wizję – obraz twórcy jako outsidera, wręcz wyrzutka, wroga publicznego, który ową wspólnotę poddaje krytyce. Wśród przedstawionych na wystawie realizacji są takie, które brutalnie obchodzą się z wrażliwością widza, takie, które naruszają dominujące normy obyczajowe, takie, które łamią zasady politycznej poprawności i takie, które kwestionują normatywną moralność. W polu wystawy jest miejsce na prace, których autorzy dokonują przekroczenia na poziomie języka, jak również na realizacje, których twórcy odmawiają komunikacji za pomocą powszechnie zrozumiałych kodów, podejmując wysiłek konstruowania własnego języka, często hermetycznego, niezrozumiałego, pełnego paradoksów i nieprzetłumaczalnych idiomów.
Jeżeli prace są materią wystawy, to jej ducha konstytuuje aspołeczny (a nawet, w swej ekstremalnej formie, antyspołeczny) element w tożsamości i postawach artystów – a także mizantropia, wolnomyślicielstwo, arogancja, wyobcowanie i samotność. Wystawa opiera się na założeniu o twórczym potencjale takich postaw.
Problematyka Crimestory ma charakter uniwersalny, ale w obrębie wystawy rozważamy ją na przykładzie ograniczonego pola konkretnych historyczno-geograficznych okoliczności. Crimestory opowiada o przypadku kultury polskiej. Historyczna perspektywa projektu obejmuje ostatnie dwie dekady – a więc czasy po upadku autorytarnego reżimu, epokę wolnorynkowej demokracji, okres, w którym obrazu relacji między artystą i odbiorcą nie deformuje zewnętrzny nacisk ze strony opresyjnej, totalitarnej władzy. Krótko mówiąc, wchodząc w przestrzeń wystawy Crimestory, jesteśmy tu i teraz – we współczesnej Polsce.
Narracja wystawy rozwija się nad szczeliną dzielącą sztukę i jej odbiorców – szczeliną, która potrafi zmienić się w przepaść. Naturalnym instynktem instytucji i kuratora jest podejmowanie wysiłków w celu zasypywania tej przepaści. W wypadku Crimestory pragniemy jednak postąpić na odwrót. Zamiast zasypywać, odkopać tę przepaść, uczynić ją widzialną, zajrzeć w jej głąb. Wierzymy bowiem, że w szczelinie, która rozwiera się między widzem i artystą, kryje się coś ważnego – istotne aspekty sztuki, jej moc zmiany wyobrażeń na temat rzeczywistości oraz jej emancypująca siła ustanawiania wolności jednostki. To aspekty, które łatwo zgubić zbyt blisko zaprzyjaźniając się ze sztuką, zbyt gruntowanie ją oswajając. Wystawa zbudowana jest zatem na założeniu, że konflikt, spór, a nawet wrogość między sztuką i odbiorcami potrafią nieść ze sobą więcej twórczego potencjału i inspiracji niż zgoda i wzajemne porozumienie. Sztuka może być bowiem przeciw nam wszystkim, będąc jednocześnie po stronie każdego z nas z osobna.
tekst: Stach Szabłowski