Obecność Portretu to najnowszy projekt wrocławskiej artystki Haliny Treli, która fascynując się tradycyjnym medium rysunkowym – jakim jest węgiel – pragnie w eksperymentalny sposób połączyć go z nowymi środkami ekspresji twórczej. Inicjowany w przestrzeni Centrum Kultury Agora projekt jest początkiem zupełnie nowego cyklu realizacji, który odchodząc od klasycznego sposobu patrzenia na proces kreacji, skupi się na działaniach – z punktu widzenia formalnego – eksperymentalnych i efemerycznych.
Artystka pozostała wierna stosowanej przez siebie technice i medium, pozbawiając ich jednak wszelkich spoiw i tradycyjnego podłoża rysunkowego. Być może dlatego też naturalnym skojarzeniem będzie tu mandala buddyjska, która jednak pozostaje jedynie nawiązaniem i inspiracją – głównym problemem nowego cyklu jest nieustannie zgłębiany przez Halinę Trelę temat portretu psychologicznego i przedstawiania ludzkiego oblicza kreowanego przy użyciu nietrwałego, sypkiego materiału. A materiałem tym jest mieszanka sadzy i mielonego węgla drzewnego, mającego w sugestywny sposób wyrazić prawdę o przemijaniu i trudnej sztuce umierania.
Obecność Portretu w twórczości Haliny Treli.
Twórczość Haliny Treli hipnotyzuje. I jest to zdanie większości z tych, którzy mieli okazję stanąć z pracami artystki twarzą w twarz. Wielkoformatowe, monochromatyczne płótna, rysunki, instalacje mają ogromną siłę oddziaływania, która porusza i wyzwala najgłębiej ukryte emocje. Statyczne, niemalże przygniatające swoją wielkością, hiperrealistyczne portrety starszych ludzi, wydają się być podskórnie naszpikowane emanującą na nas siłą.. a może lepiej mądrością. Mądrością o bólu, świadomości gaśnięcia, smutku i w końcu samotności. Spoglądając na nas – niczym zastygłe maski kryją nieubłaganą a prawdę o nieuchronności naszego prze- mijania i nie pozwalają na pozostawanie wobec tego prawa obojętnym[1]. Bo nie można oprzeć się wrażeniu, że utrwalone na tekturach czy płótnach postaci bacznie się nam przyglądają. Jakby chciały coś powiedzieć, a może wyrazić, opowiedzieć. Z innej strony zaś portretowane twarze mogą być też po prostu metaforycznym pomnikiem, na którym odciśnięte zostały różne historie na swój własny sposób żyjących ludzi? Myślę, że aku- rat na te pytania każdy z nas może odpowiedzieć sam – zgodnie z własnymi przemyśleniami, doświadczeniami i wrażliwością. Artystka nie stara się narzucać interpretacji, zostawiając nam otwartą furtkę. I niezależnie od tego, którą opcję wybierzemy, to niewątpliwe będzie ona słuszna.
W jednym z tekstów Anna Kania-Saj pisała, że czuły i osobisty stosunek do milczących świadków powrotu w nicość, najlepiej opisał nietrwały ślad węgla[2], którego Halina Trela używa. Bowiem proponowana przez artystkę sztuka ma być z zasady efemeryczna. Ulotna i nietrwała – tak jak życie portretowanych przez nią osób. Nie bez powodu więc Trela posługuje się przede wszystkim węglem – narzędziem tak trudnym, jak i łatwo ulegającym niszczeniu, obsypywaniu się czy w końcu degradacji. Węgiel ma tu jeszcze jedno znaczenie – mówi o procesie, o pewnym niedomknięciu historii – paradoksalnie to zawerniksowany olej symbolizuje prawdziwy koniec. Malarstwo bowiem – jak trafnie zauważył Przemysław Pintal – bardziej odporne na zni- szczenia niż rysunki, z punktu widzenia zachodzących w nich procesów można uważać za skończone albo „martwe”. Dla Treli, ze względu na wielowiekową tradycję tego medium, właśnie takie obrazy można traktować jako rodzaj śladu skończoności (ponieważ nie zachodzą w nich takie zmiany, jakie są dostrzegane np. w rysunku), zatem mogą być w tym przypadku traktowane jako dowody – zobrazowanej śmierci.
Obecność Portretu o śmierci nie mówi. Głównie dlatego, że centralnym punktem wystawy jest usypany na podłodze werystyczny portret starszego mężczyzny. Projekt ten, będący swoistym eksperymentem, przekra- cza dotychczas wyznaczone przez artystkę symboliczne ramy – teraz Trela idzie dalej. Przede wszystkim pozbawia oswojone już medium spoiwa i tradycyjnego podłoża rysunkowego tak, by osiągnąć niespotykany dotąd w jej twórczości metafizyczny efekt. Portret, który kreowany jest przy użyciu nietrwałego, sypkiego materiału – powstałego z mielonego węgla drzewnego i sadzy – w jeszcze większym stopniu podkreśla to, co – tak naprawdę jest niewyrażalne – prawdę o przemijaniu, trudnej i powolnej sztuce umierania.
Halina Trela, urodzona w 1980 roku w Kielcach. Studiowała na Akademii Sztuk Pięknych we Wrocławiu (2003-2008), gdzie w 2008 roku uzyskała dyplom z malarstwa (aneks z rysunku) w pracowni prof. Piotra Błażejewskiego oraz prof. Przemysława Pintala. Mieszka i pracuje we Wrocławiu. Zajmuje się malarstwem, rysunkiem, jest autorką instalacji.
http://www.halinatrela.com/