Nie widzę nie dlatego, że jestem ślepy – nie widzę dlatego, że nie jestem ślepy na zbyt wiele rzeczy. Każdy kolejny obraz z tysięcy, jakie codziennie mnie atakują, sprawia, że postrzegam je coraz mniej intensywnie. Przestaję rozróżniać to, na co patrzę. Polem widzenia rządzi dziś zasada zrównoważonej przesady. Neutralne tło zniknęło, wszędzie czyha kalejdoskop barwnych form, pulsujący ekran, tematyczna fasada lub krajobraz. Strumień call to action utrzymuje w stanie permanentnej euforii i zobojętnienia. Nieustający wir estetycznych podniet, paradoksalnie, jest na tyle silny, by stale pobudzać, i na tyle homogeniczny, by nigdy nie obudzić. Opalamy się w nieprzejrzystym blasku niekończącego się strumienia medialnych przekazów. Na utartych szlakach reżimu widzialnego próżno szukać wytchnienia. Wyjście z sytuacji przesytu leży na manowcach, wśród rozbitych betonowych bloków, szarego styropianu, pałąkowatych prętów tworzących bramę do ekscentrycznego getta zredukowanych form i hipnotycznych szarości sztuki Piotra Łakomego.
Nie słyszę nie dlatego, że jestem głuchy. Słuchając kolejnej historii z tysięcy, jakimi atakuje mnie przemysł kulturowy, przestaję słuchać. Jeszcze jedna narracja, uzasadnienie, dyskursywne umocowanie rzeczy nie zmieni duchowego otępienia i estetycznej anestezji. Budynki, ludzie, rośliny i wszelkie rzeczy bezwstydnie krzyczą o swej wysokiej randze. Jestem zmęczony słuchaniem, nie potrzebuję cudzych marzeń, fantazji i lęków. Szukam wyłącznie prostych form o czystych powierzchniach, zdolnych ujawnić materialność i złożenie otaczającej rzeczywistości.
Nie mówię nie dlatego, że jestem niemy. Nie potrzebujesz kolejnych wymówek, alegorii, narracji. Masz przed sobą niezbite dowody zamiast mglistych zeznań. Obiekty ubogie, zbudowane z odpadów, których nie wypada mieć na widoku. Beton, suszarki na bieliznę, styropian, lakier samochodowy. Z jednej strony nie przynależą do ustalonego porządku widzialnego, a jednak wywodzą się z niego wprost i całkowicie. Zredukowane walory odstają od otaczającej rzeczywistości, tworzą własne zdegenerowane uniwersum. Jakaś wypadkowa złożonych procesów cywilizacyjnych, ponad miarę rozbuchanej ekonomii, niemożliwego do skonsumowania natłoku informacji, piekła rzeczy i obrazów przytłaczających nas na każdym kroku, każe tęsknić za prostotą, siłą bezpośredniego doświadczenia, utraconą władzą sądzenia. Piotr Łakomy buduje minimalistyczne getto materialności zdegradowanej, środowisko, w którym na powrót możemy widzieć i ustanawiać autentyczne relacje z otoczeniem.
Kuba Bąk
Piotr Łakomy (1983) absolwent Instytutu Sztuk Pięknych na Uniwersytecie Zielonogórskim. Zajmuje się szeroko pojętym malarstwem, instalacją i obiektem. Autor i kurator wydarzeń oraz publikacji T-HOOD (Temporary Hood) (2011); DUST SHOW (działania w przestrzeni publicznej) Kopenhaga, Dania, wrzesień-październik (2010); DUST SNOW (Zimowy Park Rzeźby) Poznań, Polska, styczeń (2010). Stypendysta Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego (2011) oraz programu rezydencyjnego DIVA – Danish International Visiting Artists Programme (2010). Brał udział w wystawach grupowych i indywidualnych w Polsce, Francji, Danii, USA, Australii. Obecnie mieszka i pracuje w Poznaniu.