Co pociąga nas w życiu najbardziej – oczywistości czy niepewność i tajemnica? Czy wolimy znać swoją przyszłość, wiedzieć, co się nam przytrafi w życiu, jak potoczy się nasz los, czy wolimy raczej cieszyć się chwilą i z niecierpliwością wyczekiwać tego, co świat jest w stanie nam zaoferować? Oczywiście do tajemnicy ciągnie nas nieustannie, chcemy znać wiele szczegółów świata, odrzeć go z niedopowiedzeń i niepewności, ale z drugiej nie liczy się dla nas odkrycie sekretów, ale dążenie do celu, spoglądanie w miejsce, które nie jest nam znane i myślenie o sytuacjach, których jeszcze nie doświadczyliśmy. To całe odkrywanie tajemnic wszechświata nie jest celem samym w sobie. Ludzie od zawsze pragnęli odkrywać nowe lądy, wynajdować nowe gatunki zwierząt i poszukiwać odpowiedzi na pytania, ale robili to z naturalnej potrzeby dążenia do tajemnicy samej w sobie, a nie z potrzeby poszerzania wiedzy. Wiedza jest jedynie efektem ubocznym naszej ciekawości i tego, że tajemniczość ciągnie nas do siebie najbardziej ze wszystkiego, co istnieje na świecie. Bo lubimy tajemnice. Usilnie myślimy o tym, co jest zakryte przed naszym wzrokiem. Kiedy ktoś mówi nam, że mamy nie wchodzić do danego pomieszczenia, ale nie wyjaśnia nam dlaczego, to my o tym pomieszczeniu myśleć będziemy ciągle, aż w końcu złamiemy zakaz czy prośbę i przejdziemy przez drzwi.
Sztuką jest zwalczyć swoją naturalną potrzebę odkrywania i sycić się samą tylko obecnością tajemnicy. W przypadku dzieł sztuki jest to szczególnie istotne, bowiem ich istnienie i wartość opierają się przede wszystkim na tajemniczości i wieloznaczności. Które dzieło pociąga nas najbardziej i najbardziej działa na naszą wyobraźnię – to, które jest oczywiste, które nie pozostawia nam pola do myślenia i własnej interpretacji czy to, które zachęca nas do uruchomienia wyobraźni, ruszenia mózgu i składania poszczególnych elementów w całość? Oczywiście najbardziej dążyć będziemy do poznania dzieła, które skrywa w sobie coś niewypowiedzianego. Bo lubimy zagadki i sfery, w których znajdować się może wszystko i nic jednocześnie. Lubimy samodzielnie interpretować sztukę i odnajdować w niej to, co chcemy w niej znaleźć. Ileż razy artyści podczas wywiadów narażali się swoim fanom tym, że wyjawiali tajemnice swoich dzieł i odzierali je z tajemniczości? Ileż razy ekranizacje książek dawały nam rozczarowanie, bo zupełnie inaczej wszystko sobie wyobrażaliśmy? Wiele było takich sytuacji i nikt temu nie zaprzeczy.
Ale mimo iż każdy z nas dąży do zrozumienia sztuki i poszczególnych dzieł, które oddziałują na nas wyjątkowo mocno, to i tak podświadomie nie chcemy poznawać ich tajemnicy. W naszej podświadomości cieszymy się, że wciąż możemy mieć pole do manewru i interpretacji i że przy każdym powrocie do danego dzieła możemy odkrywać je na nowo. Szukając odpowiedzi na jakieś pytania nie chcemy tak naprawdę ich poznawać. Ciągnie nas po prostu do tajemnicy, której istnienie samo w sobie jest dla nas upajające. A te wszystkie wielkie odkrycia, których dokonała do tej pory ludzkość są jedynie skutkiem ubocznym. Dlatego w sztuce nie chodzi o całkowite poznanie danego dzieła, ale o sycenie się możliwościami, jakie daje naszej wyobraźni. Lektury szkolne, których większość uczniów nie znosi byłyby może bardziej dla nich atrakcyjne, gdyby na lekcjach języka polskiego nie trzeba było rozkładać ich na czynniki pierwsze. Gdyby uczniowie sami mogli interpretować dane dzieła to możliwe, że chętniej sięgali by po książki w szkołach.
A gdyby wszyscy ludzie masowo odzierali każde nowe i stare dzieło sztuki z tajemniczości, to zapewne sztuka nie byłaby tak popularna, jak jest obecnie i jak była zawsze. Gdyby artyści zawsze ograniczali odbiorców do własnych interpretacji, gdyby nie zostawiali nikomu pola do popisu i interpretacji, to nikt nie zachwycałby się obrazami, filmami, fotografią cy książkami. Bo w każdym dziele sztuki czai się tajemnica, która nakręca nas i napędza nasz umysł do działania. Jest to wspaniała rzecz, które nie warto odrzucać, a która warto się sycić do upadłego.