Jesteśmy wolnymi ludźmi

O wolności człowieka można mówić wiele i długo. Wszak nie ma tematu bardziej poruszającego i dzielącego społeczeństwo, niż właśnie jego wolność. Z jednej strony każdy z nas jest wolny i ma prawo samodzielnie decydować o swoim życiu. Możemy pracować, gdzie chcemy, jeść, co chcemy, jeździć, czym chcemy i mieć myśli dowolne, jakie tylko przyjdą nam do głowy. Teoretycznie nikt nam tego nie zabierze i nie zmusi nas do zmiany swoich wyborów. Jednak z drugiej strony wolność człowieka coraz bardziej zależy od tego, jak wolność pojmują inni, reszta społeczeństwa. Oczywiście są prawa, nakazy i zakazy, które zabraniają wszystkim czynienia określonych rzeczy, ale mają one na celu uporządkowanie świata i wprowadzenie do społeczeństwa określonego ładu, który pozwoli wszystkim czuć się wolnymi. Jednak coraz powszechniejsze jest, paradoksalnie, nadużywanie pojęcia wolności ludzi do ograniczania jej samej. Z jednej strony mówi się wszystkim że są osobami wolnymi i mogącymi swobodnie wyrażać swoje opinie, ale z drugiej każdy, kto mówi, co myśli spotkać się może z agresją i dziwnymi oskarżeniami pod swoim adresem ze strony osób, które mają zupełnie inne zdanie na jakiś temat. I tak kwestia wolności zamyka się szybko, bo okazuje się, że jest ona mocno ograniczona wolnością innych osób. Nie chodzi tu oczywiście o wolność cielesną, do której każdy ma prawo, ale właśnie o wolność poglądów i upodobań, która okazuje się być mocno ograniczona przez nasze otoczenie, które w ramach swojej wolności pragnie odebrać ją innym.

Oczywiście powyższy akapit można zawrzeć w prostym zdaniu poruszającym kwestię tolerancji, do której wszyscy wszystkich przymuszają, ale której ci najgłośniej o niej krzyczący i ją promujący zdają się nie wiedzieć zupełnie nic. Mimo wszystko często jest tak, że pewne sprawy potrzebują jaśniejszego nakreślenia, zanim przejdzie się do ich sedna, co właśnie powyżej zostało uczynione. I mimo możliwości poprowadzenia tego wpisu w różnych kierunkach, będzie on skupiony tylko na sztuce, bo ona ma najwięcej wspólnego z wolnością, jak i z tolerancją. Bo nie ma sztuki bez wolności, nie ma artystów bez tolerancji. Wszystko w tym przypadku jest ze sobą mocno i nierozerwalnie połączone. Wszak, który artysta byłby w stanie tworzyć cokolwiek wartościowego i pięknego, gdyby jego praca, procesy twórcze były ograniczane zakazami, nakazami i rozkazami innych ludzi? Gdyby twórcy musieli liczyć się ze zdaniem wszystkich, którzy dookoła nich żyją, to nigdy nie daliby światu wspaniałych dzieł. Bo nie da się zaspokoić potrzeb każdego człowieka, nie da się spełnić wszystkich oczekiwań i funkcjonować w sytuacji, w której każdy nasz krok byłby obwarowany ograniczeniem jakimkolwiek.

Wolność w przypadku sztuki skupia się również wokół samych odbiorców, którzy również jej potrzebują. Wszak teoretycznie nie ma żadnych praw regulujących to, jakie dzieła sztuki mogą być przez nas podziwiane i którymi z nich możemy, a którymi nie się zachwycać. Jednak ta wolność jest w niektórych przypadkach zacierana, a chodzi o sytuacje, w których nasze wybory, nasze gusta i upodobania w tym zakresie ograniczane są przez innych ludzi. Często zdarza się tak w zamkniętych społecznościach, grupach społecznych, które są ze sobą silnie zżyte – panują w nich zasady, które potrafią być mocno oderwane od tego, co dzieje się poza daną grupą, wyznawane są mocno zakorzenione w nich poglądy i wszyscy członkowie tych zamkniętych grup przejawiają podobne zainteresowania względem każdego aspektu życia i świata. Dotyczy to również sztuki. Przykładem są osiedlowe grupki młodzieżowe, które w tej małej skali reprezentują sobą całe społeczeństwo. Są w nich jednostki dominujące, zarządzające wszystkimi innymi, są jednostki podporządkowane i osoby, które pełnią rolę wykonawców woli tych silniejszych. I takie grupki mają swoje ścisłe upodobania muzyczne, które są dla nic swoistą świętością. Jednak gdy tylko jedna osoba przyzna się do posiadania odmiennych preferencji względem sztuki, to zazwyczaj liczyć się może jedynie z odrzuceniem, a nawet z agresją ze strony swoich dotychczasowych pobratymców.

Ten prosty przykład pokazuje zasady, jakie rządzą współczesnym światem. Zasady nigdzie nie spisywane, nie utrwalane i nie uznawane za powszechnie panujące prawo, ale mimo wszystko istniejące i przestrzegane przez wielu. A mają one wpływ na to, że sztuka często poddawana jest krytycznej ocenie i często spotyka się ze sprzeciwem ze strony pewnych grup. Grup, które najchętniej widziałyby się w roli cenzorów sztuki, którzy sami decydowaliby o tym, kto czym się może zachwycać i do czego mieć ogólny dostęp. Jednak wszyscy musimy pamiętać o jednym – nie jest ważne, czego oczekuje się od nas, nie jest ważne, jak bardzo będziemy bulwersować nasze otoczenie naszymi wyborami, jak i nie jest istotne, jak bardzo ktoś oburzony będzie naszym gustem dotyczącym sztuki. Ważne jest tylko to, że każdy z nas może swobodnie decydować o tym, czego słucha, co czyta i na co idzie do kina. Zawsze pojawiać się będą głosy sprzeciwu wobec jakichś dzieł sztuki, zawsze znajdzie się ktoś, kto uważać będzie, że lepiej wie, co jest dla nas dobre, a co złe, ale tylko my mamy prawo decydować o tym, co uznajemy za sztukę, a co nie i czym otaczamy się na co dzień. Musimy o tym pamiętać, walczyć o to, a także szanować to prawo u innych i być wobec wyborów innych ludzi tolerancyjni z całych sił. Bo na tym polega nasza i innych wolność.