Jeśli interesuje Cię kunszt malarstwa Rembrandta, masz niezwykłą okazję do tego, żeby zobaczyć jedne z dwóch najbardziej tajemniczych dzieł tego holenderskiego malarza w Polsce. Warto się pospieszyć – ekspozycja w Zamku Królewskim w Warszawie jest otwarta do 19 września!
Rembrandt na Zamku Królewskim
Rembrandt bez wątpienia jest jednym z najbardziej intrygujących i uzdolnionych malarzy w historii sztuki. Zasłynął jako czołowy przedstawiciel renesansowego malarstwa holenderskiego nie bez przyczyny. Jego prace cechuje niezwykła wrażliwość na światło i kolor, znakomita kompozycja oraz bardzo symboliczne traktowanie typowych dla renesansu motywów, w tym alegorycznych czy religijnych. Obrazy na płótnie Rembrandta wyróżniają się też niezwykłą techniką, która sprawia, że nawet po setkach lat dzieła pozostają w świetnym stanie. Teraz dwa z tych najbardziej tajemniczych i głośno komentowanych przez historyków sztuki można zobaczyć na Zamku Królewskim w Warszawie. Do 19 września można w jego wnętrzach obejrzeć ekspozycję “Świat Rembrandta”, składającą się z około 200 prac renesansowych artystów z epoki Rembrandta, a także wspomniane już dzieła samego mistrza. Chodzi o obrazy na płótnie „Dziewczyna w ramie obrazu” i „Uczony przy pulpicie”, znane przez lata jako „Żydowska narzeczona” oraz „Ojciec narzeczonej”. Prace te datowane są na rok 1641 i sygnowane, a więc z całą pewnością powstały w domu Rembrandta przy ulicy Jodenbreestraat, w którym dziś mieści się muzeum Rembrandthuis. Oba płótna zostały zakupione w 1777 roku na berlińskiej aukcji z polecenia króla Stanisława Augusta, który wyeksponował je w Galerii na Parterze w Pałacu Na Wodzie w Łazienkach, gdzie wisiały najcenniejsze obrazy z kolekcji władcy.
Malarstwo słynnego Holendra… z polskim akcentem
Późniejsze losy “polskich” obrazów Rembrandta są pasjonujące. Oto po śmierci Stanisława Augusta obrazy na płótnie odziedziczył w spadku książę Józef Poniatowski, a gdy ten zmarł, ich właścicielką została jego siostra, która obrazy sprzedała. Trafiły one do Kazimierza Rzewuskiego, który z kolei ofiarował je swojej córce Ludwice (po mężu Lanckorońskiej). Arystokratyczna rodzina udostępniała obrazy na stałej ekspozycji poświęconej sztuce holenderskiej. W trakcie II wojny światowej hitlerowcy skonfiskowali i ukryli cały majątek Lanckorońskich, wraz z obrazami Rembrandta. Dzieła wróciły do rodziny po wojnie, a prof. Karolina Lanckorońska, jedyna żyjąca spadkobierczyni rodu, ujawniła publicznie istnienie dzieł w latach 90. XX wieku, a następnie podjęła decyzję o podarowaniu Zamkowi Królewskiemu w Warszawie. Teraz, do 19 września, można je zobaczyć na wystawie “Świat Rembrandta”, na której zgromadzono niesamowite obrazy na płótnie z epoki, w której niemal każdy znał się na malarstwie, doceniał je i kupował. Szacuje się, że w Holandii z czasów Rembrandta powstało około… 5 milionów obrazów!
Tajemnice Rembrandta
Wspomniane przez nas tajemnice i niejasności dotyczące twórczości Rembrandta to nie jedyne ciekawostki, jakie mogą zainteresować miłośników sztuki holenderskiego mistrza. W czerwcu tego roku doszło do niezwykłej sytuacji – obraz, który był w posiadaniu anonimowych właścicieli, spadł ze ściany i po tym, jak trafił do konserwacji, okazał się… autentycznym płótnem Rembrandta. Chodzi o jego dzieło przedstawiające adorację Trzech Króli, pochodzące prawdopodobnie z lat 1632–1633. Do tej pory nawet eksperci wychodzili z założenia, że przetrwały wyłącznie kopie tego obrazu, w tym te znajdujące się w Göteborgu w Szwecji czy w Sankt Petersburgu w Rosji. Włoska agencja prasowa ANSA ogłosiła, że wartość pracy szacowana jest nawet na 200 milionów euro. Właściciele dzieła nie chcą się ujawniać, ale już uspokajają, że chcą wypożyczać ten obraz na płótnie na wystawy.
Pod koniec czerwca bieżącego roku jeszcze jedno wydarzenie zelektryzowało historyków i miłośników sztuki, zwłaszcza renesansowej. Otóż słynne Rijksmuseum w Amsterdamie zaprezentowało opinii publicznej obraz na płótnie „Straż nocna”, którego brakujące fragmenty po 300 latach zostały odtworzone za pomocą… sztucznej inteligencji. Brzegi płótna zostały przycięte po to, żeby obraz mógł się zmieścić między dwiema parami drzwi. Dziś można zobaczyć, jak praca wyglądała pierwotnie – w całości.