Są ludzkie historie, które powinny zostać opowiedziane, które powinny ujrzeć światło dzienne. Choć wiele z nich stanowi doskonałą kanwę do powstania filmowych produkcji, nie wszystkie mają taką szansę i nie wszystkie zostają dostrzeżone. Dostrzeżono jednak historię walki Kate Rothko o spuściznę po wybitnym ojcu.
Kate Rothko, córka Marka Rothko, a właściwie Marcusa Rothkowitz’a, amerykańskiego malarza żydowskiego pochodzenia , przedstawiciela color field painting – malarstwa barwnych płaszczyzn. Pozwólcie, że nad charakterystyką tego nurtu pochylimy się nieco później.
Tymczasem wróćmy do niezwykłej Kate Rothko.
Artysta osierocił ją gdy miała zaledwie 19 lat. Została sama, z o wiele młodszym bratem, bez życiowego doświadczenia, jednakże z ogromnym bagażem nieznanych dotąd obowiązków. W momencie, w którym świat się wali, zwraca się o pomoc do najbliższych przyjaciół swojego ojca. Wówczas nie spodziewa się, że już wkrótce przyjdzie jej stoczyć heroiczny bój o uniemożliwienie ludziom, którym ufała, sprzedaży dzieł ojca.
Na barki tej młodej damy spadł wielki obowiązek przebrnięcia przez sądową batalię znaną jako „The Matter of Rothko”. Czy wygrała? Tak. Choć szanse na zwycięstwo były nikłe, ostatecznie udało jej się z pomocą asystenta prokuratora generalnego Gus Harrow’a ocalić ponad 700 obrazów.
Udowodniła całemu światu, że wygrana z układem wysoko postawionych elit jest możliwa, że dobro może wygrać ze złem i że warto walczyć o słuszność sprawy. Dzięki tej niezłomności dzisiaj możemy podziwiać obrazy olejne Marka Rothko, które mogły zostały utracone i zniknąć na wieki. To one pozostały wraz ze wspomnieniami Kate o ojcu.
Jakim ojcem był Mark Rothko?
Był bardzo ciepłą i pełną humoru osobą. Był tatą. Z dzieciństwa pamięta śmieszne historyjki, które jej opowiadał. To co zawsze pozostanie w pamięci, to życie wśród dzieł ojca, prac pełnych kolorów, kolorowych plam i pól, charakterystycznych właśnie dla abstrakcyjnego ekspresjonizmu. Abstrakcja i color field painting były częścią jej życia. Nigdy nie zapomni wspólnych chwil, wycieczek i obserwowania zachodu słońca spowitego eksplozją czerwieni, bursztynu i fioletu.
Czym jest color field painting?
Artyści amerykańscy związani z tym nurtem szukali niezmiennie odpowiedzi na pytanie zasadnicze – jaką rolę odgrywa i jaki potencjał ma w sobie barwa. Pytanie niezmiennie obowiązujące do dnia dzisiejszego. Ten nurt w malarstwie rozwinął się w Stanach latach 50-tych XX wieku a jego głównym przedstawicielem był właśnie Mark Rothko obok Barnett’a Newman’a czy Clyfford’a Still’a. Artyści w swym malarstwie zacierali kontury, rezygnowali z widocznej i wyraźnej kreski, pozostawiając wyraźne ślady pędzla. Co ciekawe, wymagali, by dzieła color field painting były oglądane z bliska, sam Mark Rothko wręcz wyznaczał odległość jaka pozwalała na prawidłowy jego odbiór. 45 cm, tyle wynosić ma odległość wzroku widza od płótna, to też odległość w jakiej sam artysta je tworzył, odległość w jakiej niezmiennie był jego obserwatorem. Dodatkowo konieczna jest odpowiednio wzmocniona lub przygaszona iluminacja, zabieg mający na celu spowodowanie by dzieła emitowały własne światło.
Fenomen plam na obrazach
Możemy zadać sobie pytanie, co powoduje, że obrazy olejne składające się z zaledwie dwóch czy trzech kolorowych plam mogą tak skutecznie zachwycać odbiorców, w świecie sztuki osiągając rekordy cenowe?
Każda praca może być wzbogacona historią, ciekawostką, niedopowiedzeniem czy nutą dramatyzmu z życia artysty, niespełnioną miłością lub tajemniczą śmiercią malarza. Nie to jednakże powoduje, że ulegamy hipnozie tych dzieł. Ich format i kolorystyczna wyjątkowość sprawia, że zastygamy w bezruchu i oddajemy się iluzji przenikających się barw.
Czy można w niej trwać i dać porwać się emocjom? Tak. Figuratywizm nie jest nam potrzebny do odczytywania i odczuwania dzieł. Zastygamy, a emocje, często skrajne, wywołuje sama barwa i forma prezentowanego obrazu. Te emocje, to często wybuch płaczu, który niejednokrotnie towarzyszył widzom.
Trzy kolory osiągnęły światowy rekord cenowy
Był rok 2012, wówczas obraz olejny Marka Rothko “Pomarańczowe, czerwone, żółte” pobił rekord aukcyjny. Inwestor za to dzieło zapłacił 86,9 mln dolarów i był to najdrożej sprzedany obraz na świecie. Wśród rekordzistów znalazła się również inna praca artysty „No. 10” , sprzedana za 81 mln dolarów oraz „Biały środek” sprzedany przez Christie’s za 72,8 mln dolarów.
Pierwsze prace Rothko trafiły pod młotek już w roku 1945. Udało się wówczas sprzedać zaledwie kilka, to jeszcze nie był ich czas. I nikt zapewne nie przewidział fenomenu twórczego malarza. Czy nadal są w posiadaniu pierwszego nabywcy, a czy on świadom jest wartości jaką dziś osiągają prace tego przedwcześnie zmarłego artysty?
Upiory życia Rothke’go
Wspominając sylwetkę i omawiając malarstwo artysty należy koniecznie pochylić się nad dramatycznym życiem i demonami z jakimi się zmagał. Okaleczał się i miał próby samobójcze gdy był już docenianą i uznaną gwiazdą światowego malarstwa współczesnego. Nigdy nie pogodził się z niszczycielskimi i nieodwracalnymi skutkami pęknięcia tętniaka aorty. Trudność w komunikacji ze światem spowodowała, że zmagał się z depresją , pogrążony w alkoholizmie tworzył swoje najbardziej mroczne i przygnębiające płótna, przesiąknięte czernią, szarościami i głęboką purpurą. 14 z nich znajduje się w Kaplicy w Houston w Teksasie, która nazwana została jego nazwiskiem. Zadziwiający jest fakt, że zwiedzający, mimo dramatycznej historii dzieł czują tam wszechobecny spokój. Niestety Rothko nie doczekał ukończenia kaplicy, przegrał nierówną walkę z upiorami, wypalony, popełnił samobójstwo w 1970 roku.
Walka o spuściznę
7 lat po śmierci ojca, Kate wygrała walkę o odzyskanie i uratowanie jego dzieł. Poza odzyskanymi 700 dziełami artysty, 97 nigdy nie zostało zwróconych. Te prace do dnia dzisiejszego są nadal w rękach prywatnych. I o tej walce właśnie opowiadać będzie film, w którym samego Marka Rothko zagra popularny nowozelandzki aktor Russell Crowe. Niezapomniana rola Maximusa w „Gladiatorze” uczyniła z niego jednego z najbardziej docenianych aktorów światowego kina.
Czy i ta produkcja będzie sukcesem? Poczekajmy. Z pewnością będzie świadectwem i historią ludzi, dla których sztuka znaczy więcej niż rekordy cenowe, w życiu których nie ma miejsca na zdradę, którzy zawsze stojąc po jasnej stronie nie poddadzą się złu.
Sam Taylor-Johnson, reżyserka tego biograficznego filmu mówi o tej produkcji – „ To nie tylko opowieść o wielkim artyście, ale przede wszystkim ponadczasowa historia walki dobra ze złem. To opowieść o Kate Rothko i jej podróży mającej na celu ochronę dzieł sztuki przed skorumpowanymi mężczyznami, którzy oszukali jej ojca i ukradli jego sztukę. To jej rozrachunek z ludźmi na wysokich stanowiskach, którzy próbują wszystkiego, by zniszczyć spuściznę jej ojca”.
Mark Rothko inspiracją dla młodych artystów
Bardzo charakterystyczne malarstwo tego amerykańskiego nurtu widoczne jest również wśród współczesnych obrazów.
Gra świateł oraz bogactwo faktur i kolorów fascynuje Dorotę Gawron, artystkę młodego pokolenia.
Za pomocą zestawień barw poszukuje ona skrajności w prostocie i harmonii, starając się znaleźć równowagę i piękno w kontrastowych siłach chaosu.
Warto wspomnieć również o Kamili Ossowskiej, absolwentce łódzkiej Akademii Sztuk Pięknych. Mimo, że w swej twórczość głównie oscyluje wokół sztuki figuratywnej, wyszczególniając postać kobiecą, to możemy znaleźć projekt dotyczący malarstwa abstrakcyjnego. Przemawiając formą, kształtem, fakturą, artystka poszukuje piękna, które zachwyca samym sobą, bez odniesień do przedmiotowości.