Przygody przeżywane w domu publicznym i wyznania dotyczące przyjaźni – o tym między innymi można przeczytać w liście Vincenta van Gogha i Paula Gauguin, który w połowie czerwca został sprzedany na aukcji za niemal milion złotych. Kto tyle wydał za 4 kartki papieru?
List na wagę złota
W połowie czerwca w paryskim domu aukcyjnym Drouot został sprzedany wyjątkowy obiekt: tym razem nie obraz na płótnie czy nawet fotografia artystyczna, ale… czterostronicowy list, napisany po francusku przez dwóch znakomitych artystów: Vincenta van Gogha i Paula Gauguina. List został kupiony przez Fundację Vincenta van Gogha, która już ma plan dołączyć go do wystawy „Your loving Vincent: van Gogh’s Greatest Letters” w Muzeum van Gogha.
Jedyny list holenderskiego malarza, napisany wespół z innym artystą i datowany na 1888 rok, zaadresowany był do współzałożyciela syntetyzmu, Emile’a Bernarda. Panowie, przebywający w Arles, opisywali w nim swoje rozmowy na temat sztuki i pracy, podkreślali swój wpływ na malarstwo, ale też zwierzali się ze swoich przygód przeżywanych w domach publicznych. Cały list napisany jest w dość lekkim i dowcipnym tonie – van Gogh i Gauguin sprzeczają się w nim po przyjacielsku, jednocześnie prosząc Bernarda, żeby nie brał ich na poważnie.
Vincent z ogromną wrażliwością opisywał też przyjaźń rodzącą się między nim a Paulem. Pisał o nim Bernardowi: „Gauguin bardzo mnie interesuje jako człowiek, niezwykle” i „dziewicze stworzenie o instynktach dzikiej bestii”.
Vincent założycielem komuny malarzy?
Wnikliwi czytelnicy i osoby interesujące się dorobkiem i życiorysem Vincenta van Gogha, z pewnością zauważą też, że list obu malarzy miał być też pierwszym krokiem do spełnienia wielkiego marzenia holenderskiego artysty: założenia kolonii malarzy, którzy dzieliliby przestrzeń i wzajemnie się inspirowali. Van Gogh chciał nawet, żeby „komuna” miała komercyjny charakter, a na jej przywódcę typował właśnie Gauguina. W czasie, kiedy powstawał sprzedany na aukcji we Francji list, panowie przebywali w słynnym żółtym domu z pokojami do wynajęcia w Arles, wielokrotnie zobrazowanym na płótnie przez Vincenta. Budynek ten już nie istnieje – po wojnie został poddany rozbiórce.
Niestety, nie przetrwała też relacja autorów listu. Kiedy Paul Gauguin poinformował przyjaciela, że zamierza wyjechać z Arles, bo jest zmęczony jego szaleństwem, jeszcze tego samego dnia van Gogh odciął sobie ucho, półtora roku później popełnił samobójstwo na polu w Auvers-sur-Oise. Sprzedał za życia tylko jeden obraz na płótnie.