Ani nie powinniśmy być zmuszani, czy zmuszać kogokolwiek innego. Każdy człowiek ma tendencję do zachęcania innych ludzi, by poszli jego śladami w wielu przypadkach. Urodzeni przywódcy pokazują nam to najlepiej, kiedy dzięki swojej charyzmie, swojej osobowości porywają tłumy i namawiają ich do różnych rzeczy. Ale też my, nieznani światu obywatele mamy ciągłą ochotę na nawracanie innych na dobrą drogę. Dobrą, bo naszą, którą dobrze znamy i którą od dawna podążamy. Kiedy używamy jakiegoś urządzenia elektronicznego i nie mamy z nim problemu, to zachęcamy innych do korzystania właśnie z niego. Kiedy wyjedziemy na wakacje do jakiegoś miejsca, które szczególnie nam się spodoba, to bez zastanowienia będziemy polecać je naszym znajomym i ludziom obcym. Tak jest w przypadku wszystkich rzeczy. Problem pojawia się w chwili, gdy napotykamy odmienne zdania i osoby, które nie zgadzają się z naszymi poglądami. Wtedy gotowi jesteśmy iść na wojnę, byle tylko dowieść, że to my mamy rację, że nasze doświadczenie pozwala innym przeżyć coś wspaniałego.
Możemy nawet nie zdawać sobie sprawy z faktu, że kogoś do czegoś zaczynamy zmuszać. Nie przyjmujemy odmowy, a jeżeli takowe się pojawią, to stajemy się dziwnie nerwowi. Jak to tak, przecież sami doświadczyliśmy czegoś wspaniałego, dlaczego więc ktoś mógłby się opierać naszym namowom? A jednak nie każdemu nasze opinie muszą otworzyć oczy i nie każdy musi ulec naszym namowom. Tak samo jest w przypadku sztuki. Odbieramy ją na swój sposób, indywidualnie i każdemu z nas daje coś zupełnie innego. Znajdujemy w niej ukojenie, radość, smutek, rozgoryczenie, euforię, nadzieję, depresję czy wyciszenie. Ale te wszystkie emocje, które dzięki niej odczuwamy nie muszą pojawiać się u innych osób. Bo każdy z nas jest inny i każdy inaczej na sztukę patrzy. Dlatego jest rzeczą wręcz niedopuszczalną, by do sztuki, która działa na nas najmocniej zmuszać kogoś, kto nie widzi w niej niczego pozytywnego(lub negatywnego, w zależności od potrzeb).
Zmuszanie ludzi do obcowania z konkretnymi dziełami sztuki spotyka się zawsze z niechęcią. Tak jest w szkołach, gdzie młodzi ludzie przymuszani są do czytania książek, które ich nie interesują i obcowania ze sztuką, której nie chcą wpuścić do swojego życia. Efektem jest to, że takie młode osoby nie pamiętają, o czym były te wszystkie wielkie dzieła, których znajomości od nich wymagano. Nie pamiętają, bo nie chcą pamiętać i nie chcą mieć z nimi zbyt wiele wspólnego, bo wolą poświęcać swój czas czemuś, co da im przyjemność.