Bardzo często wychodzimy z założenia, że o życiu i świecie wiemy niemal wszystko, a przynajmniej to, co jest nam niezbędne do szczęścia czy uchodzenia za osoby mądre. Wierzymy we własne racje, nie pozwalamy nikomu na sprawienie, że możemy zostać przez kogoś odebrani, jako osoby głupie i cieszymy się, gdy możemy pokazywać innym nasze poglądy, przy czym uważamy, że w jakiś sposób mogą one innym zaimponować. Prawda jest jednak taka, że nasza wiedza jest mocno ograniczona, bo w pewnym momencie po prostu przestajemy się uczyć. Mało tego, nasza wiedza o świecie i życiu, nasze poglądy, mądrości życiowe i umiejętności okazują się być wielce niewystarczające do tego, byśmy mogli komuś czymkolwiek zaimponować. Ograniczamy się na własne życzenie chociażby poprzez uleganie wpływom innych ludzi, celebrytów, którzy starają się podawać nam definicje wielu spraw na talerzu, w gotowej, niewymagającej trawienia umysłowego formie.
Sztuka na szczęście działa w inny sposób i jest ona w stanie uczyć nas czegoś, dzięki wpływaniu na nasz umysł. Możemy wiele dzieł sztuki traktować dosłownie, oczywiście, ale dosłowność jest tylko opcją, z której możemy skorzystać w tym przypadku, a która nie zuboży samego przekazu. Sztuka oddziałuje na nasz umysł i daje nam wiedzę oraz emocje. Same tylko książki rozwijają nas w ogromnym stopniu i zawierają w sobie tyle mądrości, ile nigdy byśmy nie znaleźli w wywiadzie z popularnym aktorem czy piosenkarką. Przy czym dzięki sztuce odkrywamy rzeczy, które są proste, wszystkim dobrze znane(teoretycznie), a które mimo wszystko trafiają do nas bardzo mocno i stają się swoistym olśnieniem.
Bo nie jest tajemnicą, że wszyscy jesteśmy piękni i idealni, ale nie każdy z nas potrafi to własne piękno dostrzec. Gubimy się w definicjach piękna, które serwowane są nam przez media, popadamy w depresję nie mogąc nadążyć za nowymi trendami w wyglądzie i przestajemy kochać siebie i nasze ciała. Obraz autorstwa Małgorzaty Łodygowskiej pokazuje nam, jak bardzo błądzimy goniąc za sztucznymi ideałami i z jakim trudem przychodzi akceptacja naszego wyglądu i życia. „I’M PERFECT” pokazuje nam, że żadne definicje piękna i ideały kreowane przez media nie mają znaczenia, bo to my decydujemy o tym czy jesteśmy idealni, czy raczej do tego ideału jest nam daleko. W tym przypadku sztuka uczy nas oczywistości zaskakującej dla wielu ludzi – podobać musimy się sobie, a nie innym, bo to my jesteśmy najważniejsi, a nie zdanie innych osób na nasz temat. Proste, a jednak nie każdy zdaje sobie z tego sprawę.