Powroty do sztuki i jej ponowne odkrywanie

Przeszłość, teraźniejszość i przyszłość – trzy etapy czasu i naszego życia, które są dla wielu z nas bardzo ważne. Kwestią sporną jest natomiast to, których z nich jest najważniejszy. Każdy może mieć inne zdanie na ten temat, bo jedna osoba stwierdzić może, że przeszłość jest najważniejsza, bowiem dzięki niej można wyciągać wnioski i uczyć się na swoich błędach. Ktoś inny stwierdzi natomiast, ze najważniejsza jest przyszłość, bo dążenie do celu zawsze motywuje człowieka do działania i walki o swoje dobro. Jeszcze ktoś obstawać może przy tym, że liczy się tylko teraźniejszość i to, co dzieje się z nami w chwili obecnej, bo przeszłość już do nas nie wróci, a przyszłość jest nieprzewidywalna i do tego to, co robimy teraz determinuje to, co wydarzy się za jakiś czas. Dla wszystkich ludzi faktycznie najważniejsza jest teraźniejszość, która jest głównym punktem naszego życia. Co z tego, że wspominać będzie to, co się kiedyś wydarzyło, skoro niewiele nam to da? Co z tego, że zaplanujemy sobie świetlaną przyszłość, skoro w naszym życiu wydarzyć się może wszystko, a nawet nikt z nas nie może być pewien tego, co będzie jutro? To teraźniejszość sprawia nam przyjemność, to w niej możemy poczuć się bezpiecznie i radośnie. To w teraźniejszości dzieje się nasze życie, a nie w przyszłości czy w przeszłości. Niemniej powroty do tego drugiego elementu czasu są czasem potrzebne.

I nie chodzi tu o samo rozmyślanie nad przeszłością i upajanie się tym, co nam dawała. Chodzi o powroty do czegoś znanego i lubianego, wręczanie sobie uczuć, które czuliśmy kiedyś za pomocą powrotu do rzeczy materialnych. Wszak wielu z nas lubi odwiedzać stare miejsca, wyjeżdżać w rodzinne strony czy wygrzebywać spod łóżka pudełka ze zdjęciami i przedmiotami pochodzącymi z dzieciństwa czy z życia, które już dawno jest nieaktualne. A sztuka ma w tym procesie bardzo duże znaczenie, bo to ona towarzyszy nam niemal ciągle od początku naszego życia i jest z nami każdego dnia. Któż nie wraca do starych płyt muzycznych, które kiedyś wyciskały z niego łzy? Kto nie lubi obejrzeć ulubionego filmu, który ostatnio oglądaliśmy wiele lat temu, w innym miejscu, z innymi ludźmi? Czasem nie ma nic przyjemniejszego, niż powrót do starej książki i przeżycie, odświeżenie sobie przygód dawnych bohaterów jeszcze raz.

Powroty do przeszłości są dobre, ale nie na zasadzie myślenia o niej, zadręczania się nią czy robienia sobie wyrzutów sumienia. Powroty te są dobre, jeżeli odbywają się poprzez przypominanie sobie czegoś, co kiedyś nam towarzyszyło, a po co właśnie wyciągamy ręce, by się znowu tym nasycić. Najlepsze jest to, że po paru latach od ostatniego kontaktu z danym dziełem sztuki jesteśmy też w stanie odkryć je na owo, spojrzeć na jego wartość i przesłanie z zupełnie innej perspektywy. Wszak ludzie rozwijają się niemal ciągle, doświadczają nowych rzeczy każdego dnia, a dzięki temu ich umysł zmienia się tak, jak postrzeganie świata. Powrót do dawnych dzieł sztuki pozwala ocenić je ponownie i niemal całkowicie odmiennie, niż robiliśmy to kiedyś. Możemy jakieś dzieło docenić jeszcze bardziej, albo dojść do wniosku, że nie jest tak dobre dla nas, jak było kiedyś. Warto spróbować to uczynić, by przekonać się, jak przeszłość zawarta w przedmiotach fizycznych będzie odnajdowała się w naszej teraźniejszości. Wynik takiego eksperymentu może być dla wielu z nas zaskakujący.

Przeszłość nie powinna być ważniejsza od teraźniejszości. Skupianie się za bardzo na tym, co było sprawia, że nie dość dobrze dbamy o siebie w chwili obecnej, a to przekłada się na przyszłość, która również nie jest ważniejsza od teraźniejszości, ale która mimo wszystko może sporo wycierpieć z powodu naszego spoglądania za siebie. Jednak powroty do przeszłości i przedmiotów, które ją reprezentują mogą być ciekawym przeżyciem i okazją do oceny tego, jak daleką drogę przebyliśmy od momentu, kiedy ostatni raz z jakimś dziełem sztuki obcowaliśmy. Takie wkradanie się przeszłości do teraźniejszości nikomu nie zaszkodzi, a może okazać się bardzo przyjemne.