Jest bardzo cienka granica pomiędzy tym, czego nie lubimy, a tym czego nie szanujemy. Dla wielu ludzi brak szacunku dla kogoś, lub dla jakiegoś przedmiotu równoznaczny jest z okazywaniem swoich preferencji. Osoby takie wychodzą z założenia, że skoro za czymś lub za kimś nie przepadają, to nie muszą wykazywać się choćby odrobiną szacunku. Mogą publicznie komuś uwłaczać, wyzywać, opluwać dosłownie i w przenośni, a i tak nie będą w tym widzieli niczego złego. Bo dla nich ich tolerancja kończy się w momencie, gdy kończy się również ich zamiłowanie do czegoś. I w taki sposób często stajemy się świadkami upokorzeń, agresywnego manifestowania czyichś poglądów, które połączone jest z przemocą i wyzwiskami. Często widzimy, jak pokojowe z początku demonstracje czy protesty zamieniają się w publiczne lincze i rękoczyny. Bo brak sympatii do czegoś często mylony jest z brakiem tolerancji, a jednak różnica między tymi dwoma stanami jest znaczna. Można bowiem czegoś nie lubić, za czymś nie przepadać, a jednocześnie nie sprzeciwiać się istnieniu tego czegoś. Można nie przejawiać zamiłowania do innych osób, które mają odmienne od nas poglądy i jednocześnie szanować ich odmienność, tolerować istnienie tych osób i ich światopoglądów.
Ze sztuką jest identycznie bez żadnych wyjątków. Często zdarza się nam stwierdzać we własnych myślach, że pewne dzieła sztuki nie mają racji bytu, tylko dlatego, że nie przemawiają do nas w jakikolwiek sposób. Uważamy, że skoro coś nie podoba się nam, to i wszystkim ludziom na świecie nie przypadnie do gustu. A jednak zamiłowania do sztuki cechują się tym, że jedno dzieło może być swoistym odpadkiem dla jednej osoby, a dla drugiej może stanowić sztukę najwyższych lotów, którą warto chronić i pielęgnować. Mimo wszystko wciąż żyjemy w przekonaniu, że sztuka dzieli się na niepotrzebną i na najbardziej wartościową. Rzadko dochodzimy do wniosku, że skoro coś nam nie odpowiada, to powinniśmy dać sobie z tym spokój i nie myśleć o danym dziele czy gatunku. Najczęściej jednak jest tak, że dzieła sztuki, wobec których nie czujemy sympatii wywołują w nas swoiste rozdrażnienie, złość, która prowadzi do wniosku, że oto zetknęliśmy się z czymś, co nie ma prawa istnieć, skoro nie daje nam absolutnie nic.
Trzeba pamiętać jednak, że takie myśli pojawiają się nie tylko względem sztuki, ale względem wszystkiego i wszystkich. Wielu ludzi idąc codziennie ulicą nie lubi innych osób, ich ubioru, telefonów, których używają, butów, które noszą czy fryzur, które mają na głowach. Gdyby w ich przypadku pojawiał się brak tolerancji, to rozboje, pobicia i nieprzyjemne sytuacje byłyby na porządku dziennym. A jednak w życiu społecznym rzadko zdarzają się sytuacje, gdy negatywne emocje i brak akceptacji względem innych ludzi owocują naruszaniem czyjejś nietykalności. Bo wszyscy wiemy, że napaść na drugą osobę wiąże się z poważnymi konsekwencjami, dlatego z reguły nie używamy swoich rąk, by wyrazić brak sympatii względem czyjegoś wyglądu. W sztuce powinna funkcjonować ta sama zasada, bo to, że my czegoś nie lubimy, nie przepadamy za jakimś zespołem czy gatunkiem literackim, nie oznacza, że to samo dzieło nie daje przyjemności innym ludziom i nie jest dla nich wartościowe. Własne upodobania, subiektywne oceny mają najczęściej najmniejsze znaczenie w życiu społecznym i czasem ciężko jest się nam z tym pogodzić. Czasem pragniemy zaznaczyć swoją obecność obrażając jakiegoś artystę lub jego miłośników i używając przy tym niewybrednych słów.
Jednak tolerancja jest potrzebna nam wszystkim. Jeżeli inni ludzie nie okazują jej braku wobec nas, naszego życia i naszych poglądów i nie wyżywają się na nas z dziwnych powodów, albo dlatego, że nas „nie lubią”, to dlaczego my mamy być gorsi i wypuszczać z siebie złość i nienawiść wobec jakiegoś dzieła sztuki lub jego sympatyków? Jeżeli coś się nam nie podoba, to nie oznacza to od razu, że mamy prawo to coś obrażać i umniejszać jego wartość ze wszystkich sił. Prawdziwa mądrość kryje się w akceptacji odmienności i istnienia czegoś, co nie zostało stworzone z myślą o nas. I ta mądrość przydaje się nie tylko w przypadku obcowania ze sztuką, ale i w całym naszym życiu.