O jakich rzeczach pamiętamy najczęściej i najdłużej? Co siedzi nam w głowach najmocniej do tego stopnia, że nawet wiele lat po jakichś wydarzeniach potrafimy rozpamiętywać o czymś, jakby wydarzyło się to ledwie wczoraj? O dziwo nie chodzi o przyjemne sprawy, o coś, co wspominamy miło i co dało nam radość, bo najmocniej w głowie siedzą nam te wspomnienia, których najmniej potrzebujemy, których nie chcemy i które sprawiają nam ból. Bo przykrości, smutki, rozpacz, depresje czy błędy, jakie kiedykolwiek popełniliśmy są dla nas swoistym piętnem, które mimowolnie chętnie wykorzystujemy, by użalać się nad sobą. Lubimy się zadręczać czymś, lubimy popadać w smutek, mieć doły emocjonalne i nastrój taki, że bez kija lepiej jest do nas nie podchodzić. Działa w tym przypadku nasze ego, które uwielbia rozczulać się nad sobą i sprawiać, że ktoś będzie chciał nas pocieszyć, przytulić i powiedzieć coś miłego. Oczywiście nie zawsze tak musi być, ale przeważnie najsilniej oddziałują na nas emocje i przeżycia, które nie są ani trochę dobre, może poza faktem, że pozwalają nam wyciągać wnioski na przyszłość. O ile umiemy to robić.
Najczęściej jednak nasza przeszłość popada w zapomnienie, staje się dla nas wyblakła i niewyraźna. Najczęściej dzieje się tak w przypadku dobrych wspomnień i nauk, których ktoś kiedyś nam udzielał. Zapominamy jednak o wielu innych rzeczach, które nie należą do przeszłości dalekiej, a które często są również elementem przyszłości i teraźniejszości. Ile razy zdarzyło się nam zapomnieć o spotkaniu z kimś, o zapłaceniu rachunków na czas, o odebraniu dzieci ze szkoły czy o obejrzeniu ulubionego serialu w telewizji? Ile razy ktoś był na nas zły, bo nie wynieśliśmy śmieci, bo zapomnieliśmy o umyciu okien, bo nie dodaliśmy do obiadu składnika, który był dla dania kluczowy? Zapominanie wpisane jest w naszą naturę, ale nie dlatego, że jesteśmy rozkojarzeni, chociaż źródeł rozkojarzenia nie brakuje w dzisiejszych czasach. Zapominamy najczęściej o rzeczach mało dla nas istotnych, które nie dają nam odpowiednich emocji. Za kilka dni nie będziemy pamiętać o tym, że odkurzyliśmy nasze mieszkanie i będziemy mieli problem, by przypomnieć sobie, w który dokładnie dzień używaliśmy ostatnio odkurzacza. Bo nie ma w tej czynności żadnych emocji, które są dla nas ważne. Ale przykładowo zdrada, skok w bok, kiedy jesteśmy w stałym związku stanie się wspomnieniem, które nigdy z naszej głowy nie wyparuje, bo wiązać się ono będzie dla nas z emocjami tak silnymi, że aż upajającymi, odurzającymi nasz umysł i nasze ciało.
Jak zobrazować sobie zapomnienie? Da się to uczynić? Czy jest jakiś sposób, by móc wyobrazić sobie tę część naszego umysłu, w którym wszelkie elementy naszej przeszłości, teraźniejszości i przyszłości są magazynowane, porzucane przez naszą pamięć? Może jest to po prostu wielka pustka, czarna dziura, która pochłania wszystko i nie zostawia po tym żadnego śladu? Może zapomnieniem jest ogromny stwór bez kończyn, głowy i tułowia, który składa się jedynie z otworu gębowego i ogromnego brzucha? A może zapomnieniem jest wizja, którą przedstawia nam Ewa Lenart w swoim dziele „Jezioro zapomnienia”? Może tak właśnie wygląda miejsce składowania naszych zapomnianych spraw, wydarzeń i emocji. Jest to jezioro, które nie ma dna, które jest zamglone, ledwo widoczne, zupełnie jak nasze wspomnienia? Może tak być i to bez względu na prawdziwy powód powstania tego urzekającego i tajemniczego obrazu, który pobudza wyobraźnię i daje nam pole do popisu względem interpretacji.
Zapominanie nie jest niczym złym. Jest to element naszego życia, naszych osobowości i naszych możliwości. Zapomnieć można o wszystkim, ale najczęściej są to dobre rzeczy i sprawy, które są ważne nie tyle dla nas, co dla innych ludzi. Ale nad procesem zapominania nie da się zapanować, a przynajmniej nie jest to łatwe zadanie. Ważnym jest, by wspomnienia, które wracają do nas każdego dnia nie sprawiały, że teraźniejszość przestanie sprawiać nam radość. Bo przeszłość minęła, nie ma jej i nie powinno jej być w naszym życiu. Liczy się to, co jest teraz.