Nikt za nas nie znajdzie odpowiedzi, chociaż wielu chciałoby je nam narzucać

Już na etapie nauczania młodzieży sprawa dotycząca samodzielnego myślenia i poszukiwania odpowiedzi na pytania na własną rękę jest mocno skomplikowana. Mowa oczywiście o poważnych egzaminach, które oparte są o swoiste klucze odpowiedzi, w których uczniowie muszą się zmieścić. Nie jest tajemnicą, ani niczym odkrywczym stwierdzenie, że z góry narzucane prawidłowe odpowiedzi na pytania(nawet otwarte) zabijają niejako kreatywność i sprawiają, że ludzie uczą się postępowania zgodnie z czyjąś wolą. Sprawia to tyle, że młodzież wpaja sobie, iż wystarczy jedynie sprostać czyimś oczekiwaniom, by mieć w życiu lepiej, łatwiej. Przekłada się to oczywiście na ich dalsze życie i tak w czasach obecnych mamy ogromne zapotrzebowanie ze strony ludzi na wiadomości i fakty, które są już przygotowane, gotowe do spożycia. Taki sam wpływ na ludzki umysł i nawyki ma unikanie zagłębiania się w szkolne lektury i korzystanie ze streszczeń, które zabijają cały sens czytania. Inną sprawą jest, że książki, które młodzież musi przeczytać podczas swojej nauki są w wielu przypadkach kiepskie, mało wartościowe, a poznawanie ich pod przymusem, bo są ważne dla kogoś innego, mija się z celem. Tracimy powoli zdolność samodzielnego odpowiadania sobie na pytania i poszukiwania prawdy na różne tematy.

A robimy tak, bo jest nam z tym wygodniej. Nie czujemy przymusu, by rozgrzebywać jakieś tematy i się w nie zagłębiać, kiedy wystarczy, że wejdziemy na pierwszego lepszego bloga czy serwis informacyjny i przeczytamy czyjąś opinię na jakiś temat. To nam wystarczy. Oczywiście nie można przesadzać w tym przypadku, bo jednostek, które są świadome świata i własnego umysłu, a które lubią przedstawiać swoje zdanie innym ludziom, jest całe mnóstwo. Ale to też niesie ze sobą pewne negatywne zjawisko – chęć narzucania komuś własnego zdania. Bo czym innym jest sytuacja, w której ktoś po czyjąś opinię sięga, by móc przyjąć ją do siebie, a czym innym jest osoba, która jest święcie przekonana o swojej racji i nie akceptuje żadnej innej, a wręcz zmusza innych do posłuszeństwa i aprobaty.

W sztuce dzieje się tak niemal każdego dnia. Spotkać można wielu mądrych ludzi, którzy posiadają jakiś tam autorytet i dzięki niemu chcą nakłaniać innych do przychylania się do ich zdania. Osoby te bardzo łatwo odszukują sens jakichś dzieł, wywlekają ich wnętrzności na światło dzienne i używają ich do przedstawianie siebie, jako specjalistów najlepszych i nieomylnych. Ileż razy spotykamy się z recenzją, która się nam nie podoba? Ileż razy czytamy artykuł poświęcony jakiemuś dziełu sztuki, z którym się nie zgadzamy? Zapewne przynajmniej raz na tydzień. A ile razy czytamy ludzi, którzy nie upajają się swoją wiedzą i swoimi poglądami, nie nakłaniają innych do przyjęcia ich zdania i nie wykłócają się ze wszystkimi, którzy mają przeciwne zdanie, byle tylko udowodnić swoją rację? Pewnie rzadko. Bo ludzie w swoim zamiłowaniu do swoich umiejętności bardzo lubią mówić innym, co mają myśleć i robić. Przykład z brzegu: reakcja fanów danego twórcy na jego zmiany, nowe kierunki, którymi zaczyna podążać, czyli oburzenie, nienawiść, rozkazy padające w listach i wiadomościach, że musi wrócić na dawny tor swojej twórczości. Sytuacja z drugiej strony: artysta, który wszystkich przeciwników swojej nowej twórczości określa obraźliwym mianem i twierdzi, że nie znają się na sztuce. Oczywiście jest to wyolbrzymiony przykład, ale tak to wszystko działa w dzisiejszych czasach. Ludzie, którzy są święcie przekonani o swojej nieomylności potrafią być wręcz agresywni, gdy ktoś próbuje im się przeciwstawić.

Wracając do interpretacji dzieł sztuki trzeba pamiętać, że nikt za nas nie znajdzie odpowiedzi na nasze pytania. Nikt nie powie nam, co mamy myśleć o danym dziele, a przynajmniej sami powinniśmy spróbować rozwikłać pewne zagadki. Znajdzie się wielu, którzy uważać będą, że to oni wiedzą najlepiej, że to ich interpretacja czegoś jest dla nas najlepsza, ale to my musimy umieć szukać znaczeń i wartości we wszystkim. Można pomagać sobie czyimś zdaniem, ale nie można polegać na nim bezkrytycznie. Bo i kim byśmy byli, gdybyśmy postępowali tak cały czas? Zwierzyną jedynie, owcami w zagrodzie, które nie mają własnego zdania.