Dzieciństwo i dzieci w sztuce

Który etap życia każdego człowieka jest tym najszczęśliwszym i pełnym najwspanialszych wrażeń? Starość i czas emerytury, kiedy ludzie nie muszą już nic robić, kiedy mogą pozwolić sobie na spanie całymi dniami, oglądnie telewizji i cieszenie się z(często mizernych) emerytur, które co miesiąc zjawiają się na koncie? A może okres dojrzałego życia, gdy młodym już się nie jest, ale i o starości mówić nie można, a który to czas obfituje w doświadczanie nowych rzeczy okraszone świadomością życia i pragnieniem konkretnie tego, co chcemy? Co w przypadku młodości, czyli czasu od rozpoczęcia nauki w szkole średniej do momentu przekroczenia trzydziestego lub czterdziestego roku życia? Wtedy też dużo dzieje się w naszym życiu i wiele wspaniałych doświadczeń pojawia się w naszym życiu. Odkrywamy nowe możliwości swojego ciała, poznajemy życie z innymi i uczymy się dawać sobie przyjemność. Każdy z tych okresów jest niewątpliwie urokliwy i każdy z nich był lub będzie etapem, na którym się znajdziemy. Jednak dla wielu z nas ten najszczęśliwszy okres, najlepszy czas był wtedy, gdy byli zwykłymi dziećmi.

I można stwierdzić, że okres dzieciństwa jest tym najbardziej zbliżonym do szczęścia pełnego i najwyższego, jakie sami w swoich głowach sobie wyobrażamy. Wszak dzieci nie mają zbyt wielu obowiązków, poza nauką i słuchaniem dorosłych. Dziecko nie musi chodzić do pracy i wysilać się, by utrzymać siebie lub swoją rodzinę. Są przedszkola i szkoły podstawowe, ale obowiązkiem nazwać tego nie można, bowiem w tych ośrodkach panuje przeważnie luźna atmosfera i jest w nich mnóstwo okazji do zabawy i szaleństwa. Do tego, po powrocie do domu dzieci mogą bawić się znowu i cieszyć się ze swojej swobody. Mają wakacje, ferie zimowe, nie smucą się z powodu rzeczy poważnych, które dorosłym potrafią spędzać sen z powiek. Największą tragedią dla dziecka jest konieczność zjedzenia warzyw, umycia zębów i dostosowania się do ograniczeń na granie na komputerze lub oglądanie bajek w telewizji. Poza tym dzieciństwo to jeden wielki plac zabaw, w którym najwięcej jest rzeczy, które można, a nie trzeba zrobić.

I zdajemy sobie z tego sprawę, jako dorośli. Pamiętamy tę wielką ciekawość podczas odkrywania wspaniałości tego świata i uczenia się pewnych zasad. Ciągle czujemy w sobie tę beztroskę, która towarzyszyła nam w dzieciństwie. Jak to się przekłada na artystów i ich wizje dzieciństwa oraz dzieci w dziełach sztuki? Otóż przeważnie dziecięce wizje są kolorowe, radosne i pełne beztroski. Obrazy przedstawiające dzieci cechują się radością, kolorami żywymi i pokazującymi szczęście młodych ludzi. W utworach muzycznych, które śpiewane są przez dzieci słychać ich delikatne głosiki i czuć ich radość, która udziela się dorosłym. Kiedy jednak dziecko przedstawione zostanie w jakiś zły sposób, gdy na obrazie widoczna będzie jego zapłakana buzia, to i dorosłych takie dzieło odbierających przejmie smutek i współczucie. Każdy z nas był kiedyś dzieckiem i każdy wie, jakie uczucia targają młodymi ludźmi. Każdy zna to nieprzyjemne uczucie smutku, które potęgowane jest przez dziecięcą niewiedzę i brak doświadczenia w życiu, co sprawia, że tym silniej odczuwamy płynące do nas z dzieła sztuki emocje.

Ale dzieci w sztuce przeważnie ukazywane są, jako synonimy szczęścia płynącego z rozbudzonej wyobraźni i ciekawości świata. Tak jest w przypadku dzieła zatytułowanego „Marcysia”, którego autorką jest Eliza Kleczewska. Widać na tym obrazie mnóstwo kolorów i kształtów, które przypominać mogą nam widok kosmosu i jego galaktyk. Jest też jakoby słońce, co sprawia, że możemy podejrzewać, iż mamy do czynienia z wizualizacją umysłu dziecka, dla którego świat wydaje się być mały i prosty, w ledwie kilku krokach dający się obejść wkoło. Dla tej dziewczynki nie ma rzeczy niemożliwych, których nie byłaby w stanie odkryć. Obraz ten pokazuje, jak dzieci patrzą na otaczającą ich rzeczywistość i jak prosta, a zarazem skomplikowanie kolorowa im się ona wydaje. Z uśmiechem idą przed siebie, by odkrywać tajemnice i cieszyć się szczerze, z całego serca.