Wielu z nas czeka na przyjście wiosny

Zima jest dla wielu z nas radosną porą roku, kiedy to można bawić się na białym puchu, szaleć na sankach, jeździć na łyżwach czy lepić bałwany. Niewątpliwie najwięcej radości w tym okresie mają dzieci, które nie zawsze są wymagające, jeżeli chodzi o warunki do zabawy, ale zimą są szczególnie szczęśliwe, mogąc zjeżdżać na sankach z pagórków i rzucać w siebie śnieżkami. Dorośli trochę inaczej podchodzą do śniegu i jego pojawienia się za oknami, bo śnieg równa się utrudnieniom w ruchu ulicznym i kłopotom w dojechaniu do pracy, a mróz kojarzony jest z większymi opłatami za ogrzewanie. Jednak zima jest przyjemna dla wielu z nas, bo i ma swoje uroki. Mimo wszystko każdy z mniejszą lub większą niecierpliwością wyczekuje momentu, w którym obecna pora roku ustąpi miejsca tej radośniejszej i powodującej, że świat zacznie budzić się do życia. A chodzi oczywiście o wiosnę, która zawsze pozytywnie nastraja każdego do działania i do życia. Wiosna jest momentem, w którym zaczynamy chcieć więcej przebywania na świeżym powietrzu i cieszenia się widokiem natury budzącej się z zimowego snu.

Gdybyśmy mieli przyrównać każdą porę roku do okresów życia człowieka, to zima przybrałaby postać staruchy, która kona na łożu śmierci, a chłód, jaki ją ogarnia przechodzi na cały świat i skuwa go lodem. Lato byłoby osobą młodą, pełną życia, pomysłów na przyszłość i radości oraz nieograniczonej niczym energii do działania. Jesień prezentowałaby osobę dojrzałą, która nie ma już tyle sił w swoim ciele, a upływający czas zacząłby widocznie ograbiać ją z atrybutów młodości i energii. A wiosna? Kim byłaby wiosna, gdybyśmy chcieli nadać jej kształt człowieka w określonym wieku? Oczywiście byłaby dzieckiem, najmłodszą osobą, która uczy się życia i poznaje wspaniałości tego świata. Małą osóbką, która nieśmiało stawia pierwsze kroki w miejscu, w którym zakończyła żywot starucha. Dziecko to powoli uczyłoby się wszystkich tajników życia, zaczęłoby smakować wspaniałości świata i nadawać im barwy, które są dla nich najodpowiedniejsze. Taka jest właśnie wiosna, na którą czekamy – dzieckiem z wiankiem na głowie, promiennym uśmiechem na twarzy i optymizmem nieskalanym żadną złą emocją i myślą.

Wiosna wyglądałaby dokładnie tak, jak w przypadku dzieła autorstwa Anny Grygowskiej, zatytułowanego „Wiosna”. Mała dziewczynka, która nie do końca zdaje sobie sprawę z tego, co się dookoła niej dzieje, ale i tak robi to, co czuje, że zrobić może lub musi. Wianek na jej głowie symbolizuje budzącą się do życia przyrodę, która zachęcana jest do rozkwitu dziecięcą radością i uśmiechem dziewczynki. Dziewczynki, która chce żyć, cieszyć się i bawić, która pragnie dawać światu to, co najlepsze i czerpać ze wszystkich przyjemności, które są dla niej dostępne. Z tym kojarzyć się nam może ta pora roku, na którą czekamy z niecierpliwością. Bo wiosną zawsze mamy więcej optymizmu w sobie, zawsze chcemy czuć się dobrze i radośnie. Jest to okres, który ogrzewa nasze zmarznięte ciała i pozwala cieszyć oczy kolorami, które powoli pojawiają się na drzewach, na łąkach i w parkach.

Musimy jednak uzbroić się w cierpliwość i pokornie znosić to, co zima chce nam jeszcze dać. Musimy cierpliwie poczekać na jej odejście i przyjście radosnej wiosny, która tchnie życie w nasze otoczenie i pozwoli nam na cieszenie się z życia i aktywności na świeżym powietrzu. Do tego czasu, obraz Anny Grygowskiej może okazać się doskonałą osłodą tego oczekiwania, może przywodzić nam na myśl czas, jaki niedługo nastąpi. Zima w tym roku nie była ani zbyt ostra, ani nachalna, niemniej chłodu nie lubi nikt. Uwielbiamy ciepłe pory roku i możliwość zrzucenia z siebie grubych warstw odzienia. Już niedługo nastąpi ten moment, w którym dzień stanie się wyraźnie dłuższy od nocy, a w którym natura ochoczo zaprosi nas do obcowania z nią – atrakcyjną i kojącą nerwy. Już niedługo przyjdzie do nas dziewczynka z wiankiem na głowie, która przegna chłód i rozpromieni swoim uśmiechem cały świat i nasze spragnione ciepła dusze.