O wolności słowa mówi się wiele od wielu lat. Wskazują na nią zwykli obywatele, którzy pragną, by ich głos został usłyszany przez resztę społeczeństwa. Mówią o niej politycy, którzy chcą się przypodobać swoim wyborcom. Ale najwięcej korzyści dzięki wolności słowa zyskują artyści, którzy podczas swojej twórczości mogą sięgać po tematy powszechnie uznawane za tabu i poruszać kwestie, które są często dla wielu ludzi niewygodne. Wolność słowa jest elementem życia społecznego, który stanowi prawo jednostki. Możemy wypowiadać się na wiele tematów, głosić swoje przekonania i mówić to, co uważamy za słuszne. Ale i ona ma swoje ograniczenia, które nie są skierowane w stronę osób pragnących dzielić się z innymi swoją opinią na jakiś temat. Ograniczenia te służą ochronie innych ludzi, mają zapobiec sytuacjom, w których ktoś jest przez kogoś obrażany, zniesławiany czy pomawiany. Granicą wolności słowa jest dobre samopoczucie drugiej osoby, jak i jej poczucie komfortu psychicznego i cielesnego. Bardzo łatwo jest tę granicę przekroczyć i sprawić, że ktoś przez nasze słowa może poczuć się urażony.
Jednak niemal zawsze jest tak, że ciężko jest ustalić wyraźne momenty, w których ktoś może poczuć się urażony naszymi słowami. Trudno jest wytyczyć precyzyjną granicę wolności słowa i nie sprawić przy tym, że będzie ona uważana za zagrożoną przez kogokolwiek. Ludzkość od wieków potrafiła komplikować sobie życie i funkcjonowanie właśnie z powodu takich sytuacji, w których z jednej strony chce się komuś dać swobodę jakąkolwiek, a z drugiej trzeba jednocześnie dbać o to, by wolność jednej osoby nie zabierała wolności komuś innemu. I tak w kółko aż do momentu, w którym już nie za bardzo wiadomo, co można mówić, a czego nie powinno się wypowiadać na głos. I w tym wszystkim są artyści, którzy w swojej twórczości bazują przede wszystkim na wolności słowa i przekazu. Ich ograniczenia nie powinny dotyczyć, bowiem wszystkie ich dzieła mają jakiś cel, są tworzone po to, by wywoływać różne emocje i dawać powody do przemyśleń. Jednak nawet artyści potrafią przekraczać pewne granice, których przekraczać się nie powinno.
Chodzi o granice, które wyznaczane są przez wierzenia społeczne i zdrowie ludzi. Kpienie w jakikolwiek sposób z religii nie jest dobrym pomysłem na sztukę i jej rozpowszechnianie. Kpienie z chorób również nie jest dobrze odbierane. Bo te i zapewne kilka innych sfer, są bardzo delikatne dla wielu ludzi, jeżeli nie dla większości. Wchodzenie z butami na te tematy i wyśmiewanie się z nich, z elementów religijnych czy nieszczęść innych ludzi jest nie tyle złe, co całkowicie pozbawione dobrego smaku. Niemniej często jest tak, że artyści chcący poruszyć pewne ważne kwestie i zwrócić czyjąś uwagę na poważne problemy, są niejako zmuszeni(chociaż nikt ich do tego nie przymusza), by przełamywać zmowę milczenia i przekraczać granice dobrego smaku. Chcąc zwrócić uwagę na poważną ułomność ludzi gotowi są często wywoływać oburzenie i protesty społeczne. Jednak chęć usunięcia jakiegoś dzieła z kart historii z racji jego wyśmiewania lub bezczeszczenia świętych dla innych osób elementów, jest również reakcją, która może okazać się pożądana przez artystów. Wszak oddźwięk ze strony odbiorców nie musi być zawsze pozytywny i pokojowy. Sztuka wywoływać może różne emocje, które nie zawsze muszą być dobre.
Wolność słowa kończy się niewątpliwie w miejscu, w którym zaczyna się sfera intymna drugiego człowieka. Nie można wchodzić z butami do czyjegoś życia i słowami kogoś obrażać. W sztuce teoretycznie funkcjonuje ta sama zasada, która mówi o unikaniu poruszania kwestii delikatnych, intymnych wręcz, które są ważne dla wielu ludzi. Jednak sztuka ma za zadanie nie tylko rozweselać ludzi i dawać im przyjemność. Musi ona również uczyć i zwracać uwagę społeczeństwa na pewne ważne problemy, które są niejako pomijane i traktowane, jakby nie istniały. Sztuka powinna być sferą wolną od ograniczeń, ale jednocześnie nie może stać się narzędziem służącym do bezkarnego obrażania ludzi, wierzeń czy wyśmiewania ułomności dotykających ciał ludzi.